Program zwiększania aktywności i wprowadzania zmian

Cały szkopuł mojego ‘programu zwiększenia aktywności’ nie polega na tym, że każę wszystkim od razu biegać po 10k trzy razy tygodniowo, pływac ileś tam basenów dziennie… itd. Istota mojej STRATEGII (planu, co praktycznie zawsze i dla każdego zadziała) to to, aby zacząć POWOLI ZMIENIAĆ NAWYKI NA BARDZIEJ AKTYWIZUJĄCE/ABSORBUJĄCE NAS FIZYCZNIE, sportowo, a wtedy ujzymy prawdziwie satysfakcjonujące rezultaty.

To, co nas kształtuje, to sposób w jaki żyjemy na co dzień.

To co jemy, pijemy i wykonujemy dzień-co-dzień ma największy wpływ na nasze zrdowie, a wcale nie to, że raz na miesiąc pójdziemy na siłownie, czy raz na jakiś czas odpuścimy sobie dodatkowego fast-food’a na poczet ciepłego rosołku, co dobry jest na wszystko 😉 – jeśli z dnia na dzień będziemy ‘źle’ się odżywiać, nie będziemy o siebie dbać w oparciu o standardowy ramik zajęć/plan dnia, to efekty mogą być raczej marne.

Dlatego ja jestem zwolennikiem wykonywania ‘małych kroczków’ (‘One Step At A Time’ – po kolei, skupiając się na jednej rzeczy na raz), bo to one przyniosą nam prawdziwe, satysfakcjonujące i długotrwałe efekty. Natomiast zbyt raptowne zmiany – np. od jutra nie jem słodyczy, ulubionej czekolady, czy rzucam palenie, picie kawy, zaczynam jeść tylko warzywa i owoce, kończę z ‘przekąskami’, zaczynam biegać po 10km dziennie, robić 50 brzuszków dziennie i tym-podobne-hasła cieszą się jednak bardzo niską skutecznością na dłuższą metę – wytrwać możemy w takich postanowieniach tydzień, może miesiąc, ale nie dłużej 😉 Zawsze możemy ponawiać ‘rzucanie hasła’ i w ten sposób cieszyć się, że znowu, po raz szesnasty rzucamy palenie 😛 Jak kto woli… Ja jednak proponuję rozwiązanie, które jest optymalne w stosunku nakładu czasu lub wysiłku do uzyskanych rezultatów (zalet aktywności fizycznej, o których mowa tutaj) – efekt ‘małych kroczków’. Przy tej zasadzie jak najbardziej sprawdza się też zależność, którą opisywał Tony Robbins – o potrzebie dokonywania klaryfikacji i doprecyzowywania własnych celów:

Where focus goes, Energy flows.
– Tony Robbins

Gdy się skupimy na jednym, konkretnym celu, to energia z nas aż sama emanuje, wydobywa się by ten cel zrealizować 🙂 Ciężko się przecież skupić na wszystkim ‘na raz’  – na wszystkim oznacza wtedy na niczym. Wiadomo, że ta zasada opisana przez Tony’ego jest szczególnie przydatna i powszechnie stosowana przy czytaniu książki, nauce języka, sprzątaniu domu, zakładaniu firmy …, skupiając się po kolei na poszczególnych ‘puzzlach większego projektu’ (typu: podrozdział/dane zagadnienie z gramatyki/REGON itp.) Z tej zasady będę również korzystał w celu stopniowej zmiany naszych nawyków, która przyczyni się do wypracowania wymarzonej wagi, kondycji, zdrowia itd., przy jednoczesnym osiągnięciu zadowolenia (a nie myśleniu, że się katujemy rygorystyczną dietą, nic nam nie wolno itd. 🙂 )

Wiadomo, że praktycznie nikt nie lubi całkowitego rezygnowania z przyjemności typu jedzenie lodów, słodyczy, przekąsek nocnych 🙂 itd. Ale gdy zaczniemy od zmiany podejścia, nastawienia (bo nie chcę mieć dziurawych zębów i cukrzycy itd.) i jak stopniowo zaczniemy ograniczać np. nasze jedzenie słodyczy ‘na potęgę’, to sami dojdziemy do wniosku, że zadanie to jest wykonalne, jednocześnie nie rezygnując całkowicie z tych przyjemności (np. pozwolić sobie raz, dwa razy w tygodniu na coś słodkiego). Wtedy trwanie w takim nawyku jest dużo łatwiejsze i bardziej skuteczne (czego potwierdzeniem sa nie tylko liczne badania naukowe ale i samo życie 🙂 – sami po sobie widzimy, że jest to prawda).

Wniosek: Wprowadzać zmiany stopniowo (jak zwykle zasada Pareto 🙂 – 20% wszystkich zmian, które wygeneruje dla nas 80% korzyści), skupiając się na każdym z elementów (tj. puzzli naszego projektu ‘kondycyjno-zdrowotnego’) z osobna, by osiągnąć ‘pełen sukces’, tj. wyrażony tez zadowoleniem.

Zachęcam do stosowania tej metody i czerpania zadowolenia ze zmian 🙂

Żyj aktywnie 🙂
Janek

_________________________________

PS komentarze tym razem też mile widziane 😛

7 thoughts on “Program zwiększania aktywności i wprowadzania zmian”

  1. To jakie katusze przeżywają ci, co 1 stycznia sobie mówią: “Od dziś będę biegał, pływał, rzucam palenie, koniec ze słodyczami i będę dobry dla wszystkich”? 🙂 Takie “skupienie się” to żadne skupienie.

    PS: Bardzo dobry post…

    Pozdrawiam radośnie,
    Orest

  2. Zgadzam się, że bardzo radykalne kroki są nieskuteczne, natomiast nie należy też sobie za bardzo folgować. W marcu powinienem rozpocząć ciężkie treningi kolarskie, natomiast do końca czerwca oszukiwałem się, że “trzeba robić bazę” … i tak obudziłem się z niczym w tym sezonie. Z drugiej strony to też podpiera Twoją teorię o małych kroczkach – powininem jeździć coraz intensywniej stopnio, a ponieważ tego nie zrobiłem, nie mogę teraz wytrzymać nawet minuty na wysokim tętnie i odpuszczam – blokada umysłowa została.

    Co do żywienia powiem jedno, moja dieta to “jem co chcę, oprócz żółtego sera” … ładnie wróciłem do normy z wagą i jakoś się trzymam 😀

    Co jeszcze zaobserwowałem: nie usprawiedliwiajcie się “tydzień nie jadłam/em …. więc raz chyba mogę?! ” “NIE, WŁAŚNIE DLATEGO NIE MOŻESZ! … szkoda tygodnia Twoich męk dla tej kromki z nutellą, szczególnie o północy. – Dlaczego kulturyści itd. są tacy “dobrzy” w swoje klocki? Zasłyszany cytat: “Tak, lubię piwo, piłem ostatnio 4 lata temu”.

  3. Jacku, miło Cię widzieć ‘wśród nas’ – witam na pokładzie 🙂

    Co do diety to jednak nie powinniśmy patrzyć na efekty krótkoterminowe, a raczej na te z dłuższej perspektywy czasu.

    Jeśli dana osoba je czekoladę i lody ‘na potęgę’, bo je po prostu uwielbia, to każdy DOBRY dietetyk nie powie jej: ‘Od dziś absolutny koniec z czekoladą i lodami !’, bo wyobraź sobie, czy taka osoba będzie przestrzegała tych zasad? Wytrzyma bez smakołyków może góra kilka dni lub ciupkę dłużej, ale jestem pewien, że dość szybko zacznie robić wyjątki od reguły (podjadanie po cichu, w końcu powrót do starych nawyków), jeśli już na samym początku nie zwolni tego dietetyka – ‘bo to jakiś tyran był; po co mi ta katorga…’ 😉

    O to właśnie chodzi, że trzeba patrzeć na aspekt ‘stosowania się pacjenta do zaleceń i ich przestrzegania na dłuższą metę’ (psych. adherence & compliance) – dlatego najskuteczniejszą metodą jest właśnie stopniowe ograniczanie a nie całkowite wyeliminowanie ‘na raz’. Pozwolenie komuś na smakołyki raz na jakiś czas (np. dwa razy/tyg) da mu poczucie, że się nie katuje, bo może jednak je jeść, z umiarem ale MOŻE a jednocześnie efekt będzie osiągnięty – lepsze to niż nic (tj. stare nawyki).

    Te metody odnoszą się do znacznej większości osób, a jak wiadomo: gdy chcesz zaśpiewać przy taśmie profesjonalnej to już wymaga od Ciebie trochę więcej zaangażowania – w sporcie często i wyrzeczeń, ale wtedy nie celuje się ‘jedynie’ w bardzo dobrą formę na całe życie, a najlepszą – choćby tylko miała trwać te pięć minut 😉

    Żyj aktywnie 🙂
    Janek

  4. Witam

    No to mam pytanie :D.

    Co byś poradził dla osoby ,która w sumie większość życia spędziła na treningu.Wiele dyscyplin było, najdłużej siatkówka,później ciężary/trening atletyczny.Obecnie nic..Brak motywacji,brak chęci do jakichkolwiek treningów.Było wiele prób powrotów i nic..Max miesiąc wytrzymywałem:D.Lubie mięć poczucie dużej swobody ciała czyli:siła,moc,skoczność,szybkość,sprawność.Jednym słowem wysoka funkcjonalność.Czegoś brakuje w tym wszytskim.Jeść moge co chce,z tym że staram się nie jeść jedzenia przetworzonego w jakikolwiek sposób przez fabryke/przemysł itp..

    Pozdrawiam

  5. Maćku:

    Konkretny przypadek wymaga indywidualnego podejścia – póki co mam za mało informacji o Tobie, aby coś treściwego Ci poradzić. Dlatego zachęcam Cię do kontaktu ze mną (namiary znajdziesz tu: jan.tabaka.eu/blog/o-mnie/ ) i wtedy jak zbiorę od Ciebie pełniejszy wywiad (więcej info), to postaram się pomóc – a nuż mi się uda 😛 Zapraszam.

    Żyj aktywnie 🙂
    Janek

Leave a Reply