Różnorodność ćwiczeń kluczem do sukcesu

Wstęp.

Dobra, mamy mniej więcej rozeznanie czemu chcemy zacząć ćwiczyć, uprawiać sporty lub po prostu się bardziej zaktywizować fizycznie. Pytanie jakie się teraz zapewne nasuwa, to: jakie ćwiczenie(-nia) powinienem/powinnam wykonywać? jak mam ćwiczyć? Co byś doradził?

Przede wszystkim musimy sobie zdać sprawę z tego, że

…nie ma ‘idealnego ćwiczenia dla każdego – ćwiczenia świetnego na wszystko’.
– Jan Tabaka 🙂

Dane ćwiczenie, czy dyscyplina jest dobra na to, a inna na to (ta lepsza na jeden aspekt rozwoju naszego ciała, a ta na drugi). Zwłaszcza ćwiczenia tzw. izolujące dane partie lub pojedyncze mięśnie (biceps lub czworogłowy uda, łydki itd.) Tak więc np. na siłowni nie powinniśmy używać jedynie jednej maszyny, czy ciągle tego samego ćwiczenia, jeśli zależy nam np. na zdrowiu, sile ogólnej naszego ciała, czy zrównoważonej i zdrowo wyglądającej muskulaturze (a nie typu: duży biceps i chuda klata, albo duża klata i chude nóżki – czyli tzw. ‘zestaw dyskotekowy’, bo to po prostu wygląda ‘śmiesznie’ 🙂 )I.

Idealne ćwiczenie to wielość ćwiczeń. 😛
– Jan Tabaka

Nie mówiąc już o tym, że jedno i dane ćwiczenie powtarzane często dość szybko się może znudzić i zniechęcić nas do dalszego uczęszczania na siłownię itp., więc jako rezultat danego ćwiczenia nic nie osiągniemy, bo nie będziemy już chcieli go wykonywać. Dlatego ja proponuję Wam dużo skuteczniejszy sposób na podejmowanie aktywności fizycznej, wykonywania ćwiczeń. Sposób, który właściwie każdy może zastosować z korzyścią dla samego siebie. Ba! Nawet najlepsi sportowcy z niego korzystają z powodzeniem 🙂

Zatem: Co to za sposób/metoda? Jak mam ćwiczyć?

  • Różnorodnie! Różnorodność to jeden z kluczy do sukcesu naszej aktywności fizycznej.

Czemu przeplatać ze sobą różne dyscypliny sportu / różne ćwiczenia?

A czy jesteście w stanie wytrzymać regularnie poświęcając się jednej dyscyplinie, jednej aktywności przez długi czas? Yyy… no właśnie. Wielu próbowało – wyciągnijmy więc w końcu wnioski z tej lekcji. Starczy już noworocznych ‘zrywów’ aktywności (typu bieganie po 10km dziennie, czy tylko siłownia 6razy w tyg.) – oczywiście zawsze możecie próbować, nie bronię 🙂 Jednak gdy w końcu sobie uświadomicie, że znane Wam sposoby nie są skuteczne na dłuższą metę oraz że metody ćwiczeń dotąd stosowane zwyczajnie nie były dobre (bo jednak po kilku tygodniach przestawaliście ćwiczyć, co się wiązało z nieosiąganiem wymiernych rezultatów, zamierzonych celów, czy wręcz szkodziły Waszemu zdrowiu…) to radzę zastosować się do moich prostych wskazówek 🙂

Bierzmy choćby przykład z małych dzieci. One się ruszają (tym samym ćwicząc) przy każdej okazji (wiercą/kręcą się w miejscu, machają nóżkami siedząc, podskakują czekając na przejściu dla pieszych itd.). Ciągle coś robią (ćwiczą) – co chwilę coś nowego. I jaki rezultat? Proporcjonalnie do masy własnego ciała dzieci są silniejsze od większości z nas, dorosłych! Serio. Nie raz np. na ściance wspinaczkowej (w moim centrum sportowym) widzę całe rodziny i najczęściej jedynie dzieci są w stanie wejść na samą górę ściany (bez specjalnego przygotowania, ‘z miejsca’), a dorośli ‘wymiękają’ w połowie, stękając z bólu -brak im sił, aby podołać próbie wspinaczki. Czemu? Bo dzieci ciągle się ruszają/ćwiczą, a my prawie wcale. Czas to zmienić!

Ponadto wiadomo, że dzieci potrafią się szybko znudzić, gdy każemy im wykonywać jedną i tę samą czynność przez dłuższy czas. Z nami, dorosłymi jest tak samo, jednak najczęściej ‘chowamy się’ za etykietą, przyzwoitością, sztucznością i nagminną skłonnością do ‘zamulania się’ (popadania w marazm, bezruch). Przecież, prawdę mówiąc, większość z nas nie lubi rutyny. Ona często niesie nam więcej szkód niż zalet (zwłaszcza jeśli chodzi o zdrowie, także to psychiczne).

Rutyna zabija!

I faktycznie. Zabija także naszą chęć dążenia do celu – np. zdrowia, kondycji, super sylwetki. Samo bieganie może się dość szybko znudzić. Co innego, gdy po prostu lubisz biegać i umiesz czerpać z tego przyjemność – wtedy zupełnie inna rozmowa 🙂

Jednak mimo wszystko radziłbym wybrać sobie kilka różnych (a nawet i parędziesiąt 🙂 ) dyscyplin, aktywności i przeplatać je zależnie od potrzeb – aby mieć w czym wybierać i przebierać niezależnie od sytuacji, warunków, pogody…

Co można robić? Trochę przykładów:

  • Gdy ‘nie ma pogody’ na zewnątrz – pojedźmy na basen, na kryte lodowisko, wybierzmy się na ściankę wspinaczkową, na kręgle (co prawda przy nich się nie zapocisz, ale nawet taka aktywność zawsze lepsza od siedzenia w domu 🙂 ) albo idź na siłownię by poćwiczyć z ciężarami, pobiegać na bieżni, pojeździć na rowerku stacjonarnym, albo siedząc w domu wykonajmy różne serie ćwiczeń na podtrzymanie sylwetki, kondycji, zdrowia (tutaj przykłady ćwiczeń domowych).
  • Jak jest pogoda – ruszmy się na zewnątrz! Np. rowerkiem do miasta, koleżanki, na działkę, na grilla 🙂 , zróbmy sobie wycieczkę do pobliskiego rezerwatu przyrody, wąwozu, nad jeziorko (aby też popływać), na wieś, do lasku, Parku, w góry… na wycieczkę z dziećmi, znajomymi; albo jak lubimy Windsurfing, kajakarstwo, puszczać latawce 🙂 , jeździć konno, biegać, jeździć na rolkach, wrotkach, nartach, łyżwach, desce, uprawiać Street (rowerowy), Downhill, wspinać się po drzewie, czy po prostu chodzić pieszo – wybierzmy się do Parku z kimś, poróbmy fikołki, salta na trawie, poćwiczmy ze skakanką, hula-hop, poćwiczmy boks/sztuki walki i samoobrony ze znajomym, czy choćby pograjmy w nogę, kosza, tenisa, siatkę, baseball, squash’a, Paintball, krykieta i masę, masę innych sportów zespołowych i gier towarzyskich (np. co dwa tyg. zapoznawajmy się z coraz to inną, nową grą zespołową – próbujmy każdą po kolei – na pewno niektóre nam się spodobają 🙂 ), a także kupa różnych, nawet ‘dziwnych’ aktywności fizycznych – np. akrobacje na drzewie :).Jednym słowem opcji jest masa – od lekkich aktywności (typu chodzenie, rowerek, ćwiczenia Yogi, Thai Chi…) do tych bardziej wymagających (zabawa z dziećmi, bieganie, czy zwykłe ‘wydurnianie się’, zapasy z bliskimi na trawie 🙂 ).
    Uruchomcie kreatywność i pamiętajcie o celu, któremu to przyświeca – a ludzie niech ‘się patrzą’, z czasem może zrozumieją, że to czemuś służy i wcale to ‘nie takie głupie jak się wydaje’ 🙂

Warto sobie uświadomić, że nie ma czegoś takiego jak ‘brak możliwości’ (typu: nie ma pogody) na uprawianie sportów albo zwykłe zaktywizowanie się fizycznie. Innymi słowy: jeśli ‘nie ma warunków’ na daną dyscyplinę (‘Waszą jedyną’ 😛 ), to i tak jest pogoda/są warunki na mnóstwo innych dyscyplin – jeśli np. jest wietrznie i nie damy rady wyjść na rower, to możemy w zamian np. puszczać latawce, pouprawiać Windsurfing, pobiegać po lesie, pograć w koszykówkę itd., czy skryć się ‘pod zadaszone’ i tam się zaktywizować na tysiące różnych sposobów 🙂

Pamiętaj: możesz szukać wymówek (jak zwykle), albo możesz poszukać (w końcu) sposobów na zaktywizowanie się fizycznie – pytanie tylko, na czym ci bardziej zależy – czy wolisz dalej być na siebie zły i być zakompleksiony, czy jednak wolisz coś z tym w końcu zrobić  🙂

Żyj aktywnie i świadomie 🙂
Janek

PS Piszcie proszę, co myślicie o treści tego postu, co byście jeszcze sami dopisali, Wasze sugestie na ‘urozmaicony tydzień aktywności fizycznej’ itd. Pamiętajcie – nie dajecie mi żadnego odzewu, to nie dajecie mi szansy lepszego dostosowania treści do Waszych potrzeb, bo nie wiem, czy wszyscy się zgadzacie ze mną, czy może nikt nic nie zrozumiał 🙂 , więc nie wie o co spytać… Odzew proszę! Czy się post podobał, czy się bardziej zastosujecie do tej zasady, czy się ze mną w czymś nie zgadzacie itp.

10 thoughts on “Różnorodność ćwiczeń kluczem do sukcesu”

  1. Cześć Janek, wszystko co mówisz jest OK! Mnie to motywuje do działania, zwłaszcza rankiem, gdy zastanawiam się czy wybrać rower do pracy czy auto. Zwykle wybieram jazdę rowerem, czasem spacer (choć spacer zwykle gdy mam na 10 lub umawiam się na mieście po pracy na piwo 😉 i wiem że rowerem złamałabym przepisy)

    Tylko jak przekonać ludzi, że sport naprawdę poprawia formę? Tyle ludzi jest leniwych…

  2. Hej aktywni!

    Orest: dzięki za przyjęcie stanowiska, z którym się mogę nie zgodzić 😛

    Nie wiem, co miałeś na myśli pisząc o zachęcaniu: ‘no weź, choć z nami pograć w nogę, nie bądź taki, nooo…’ albo ‘jak pójdziesz ze mną na plac zabaw to potem wybierzemy się do pizzerii…’. Takie nagradzanie (zachęta) jest tylko doraźnym działaniem w pojedynczym przypadku (danej sytuacji) – a co jeśli nie będziesz mógł liczyć na tę nagrodę? Będziesz czekał aż Ci ktoś w końcu ją zagwarantuje? …

    Najlepszym sposobem (zwł. na dłuższą metę) jest zmiana nastawienia, wyobrażeń, wierzeń i przekonań (tj. kognitywistyczno-behawioralnego (?) podejścia 🙂 ) odnośnie podejmowania aktywności fizycznej (tudzież jej braku). Bo jeśli uświadomimy sobie, czemu aktywność nam (właśnie nam) służy, czy inaczej: czemu brak aktywności jest dla nas gorszym rozwiązaniem (czujemy się opadnięci z sił cały czas, złe samopoczucie, depresyjne nastroje, kompleksy, wiotka i zmarszczona skóra, rozstępy, częste rozchorowywanie się, brak pewności siebie itp. itd.) to stworzymy taki motor motywacyjny, który będzie tkwił nam w głowie i za każdym razem będzie przypominał nam, że znowu się zaniedbujemy (co nam ewidentnie nie służy), że czas się ruszyć, że warto!

    Cała sprawa odnośnie przekonania kogoś (nie zachęcania, ciągania za sobą…) opiera się na świadomości! Gdy naprawdę zrozumiemy o co w tym chodzi, czemu to służy to nie będziemy potrzebowali jakichś doraźnych ‘zachęt’.

    Dlatego jak pewnie już zauważyliście w moich postach nie zamieszczam jedynie krótkiej listy (ściągawki) ‘co robić, a co nie’, a staram się jednocześnie wytłumaczyć w przystępnej formie dlaczego warto to robić oraz do czego prowadzi nierobienie tego itd. Bo nie chodzi tu o jakieś zakuwanie, a o zrozumienie/świadomość – aby dane wskazówki nie wypadły wam z głowy po paru godzinach, tylko aby zakotwiczyły się i służyły Wam (długo) 🙂

    Żyj aktywnie i świadomie 🙂
    Janek

  3. PS Aniu: dzięki – dobre pytanie 😉

    Artur: Witam na blogu i liczę na dalsze Twoje komentarze 🙂
    Aha – sorry za emotki, ale chcę za ich pomocą podkreślać pozytywny nastrój moich postów, a bez nich to tekst strasznie smętnie i ponuro wygląda (nie wiadomo, czy dana ekspresja/żart było celowe, czy użyłem dane sformułowanie z przypadku…)

    Pozdrawiam serdecznie
    Janek

  4. Opisany przez Ciebie sposób “zachęcania” to dla mnie zwykłe “żulenie”, stękanie czy podkupywanie kogoś. Moje zachęcanie brzmiałoby tak: “Mógłbyś spróbować, sam biegam, skaczę, robię fikołki, też może się Tobie spodoba” 😉

    I wiem, że nikogo do niczego nie przekonam – mogę tylko podrzucać argumenty, a przekonać każdy musi się sam.

    Pozdrawiam radośnie,
    Orest

  5. Witam!
    Podoba mi się Twój styl, lekki i przyjemny. Post sensowny, zgadzam się w 100%. Choć sformułowanie “nie ma pogody” w kontekście rowera uważam za lekko naciągane 😉 Przy odrobinie zacięcia da się jeździć w każdą pogodę. A miny kierowców, gdy mijasz ich w korku w środku zimy – bezcenne!
    pozdrowienia z Krakowa
    Michał G.

  6. Witaj Michale w naszej społeczności aktywnych 🙂

    Wyrażeniem ‘nie ma pogody’ chciałem znów nawiązać do tych, co to szukają jedynie wymówek, zamiast poszukać w końcu sposobów – Ci co się migają od sportu jak tylko można mimo tego, że wiedzą, że wciąż będą na siebie źli, jeśli się w dalszym ciągu nie zaktywizują.

    Bo wiadomo, że jeśli się bardzo chce to można praktycznie w każdych warunkach i w każdym wieku uprawiać sport (np. przebiec całą Saharę wszerz oraz dobiec na biegun północny, mimo że do 40roku życia było się nałogowym palaczem, jak Ray Zahab, albo ukończyć IronMan’a będąc kobietą w wieku 72lat (która też mając 40lat dopiero zaczęła się aktywizować – zwykłymi spacerami – aż po paru latach zaczęła startować w triatlonach, potem IronMan’ach), czy też wbiec na najwyższe piętro Empire State Building jak 98letni ‘staruszek’ 🙂 itd.) Niektórzy po prostu dowodzą, że nie ma ograniczeń, bo nie ma!

    Ale co my z tym zrobimy, to już nasza brożka – albo zaczniemy się angażować na poczet zdrowia albo będziemy żyć wiecznym biadoleniem i niezadowoleniem z własnej fizyczności – sam podejmij decyzję 🙂

    Żyj aktywnie
    Janek

    PS rower – świetna sprawa 🙂 ja jeżdżę na uczelnię, do urzędów, do pracy, do banków, czy rozmowy kwalifikacyjne niezależnie od pogody – 10min i jestem w każdym miejscu w moim 250tys. mieście, korki nie istnieją dla mnie 🙂 Miłego śmigania Michale 🙂

Leave a Reply