Dieta i styl życia. Natura stawia na zdrowie! #1

Witam wszystkich ponownie, po dość długiej przerwie!

Przez ten rok dość sporo się działo, wiele się nauczyłem, wiele doświadczyłem i mam w końcu chwilę by się podzielić pewnymi przemyśleniami. Miał to być jeden długi post, ale rozbiję go na trzy-cztery mniejsze by sie wygodniej czytało. Radzę i tak przejrzeć je wszystkie.

Dziś o diecie. Czemu? Bo każdy ma z nią do czynienia, każdy o niej mówi i do tego każdy mówi co innego 🙂 A że wybił nowy rok, czas postanowień i bardzo często… czas katowania się bzdurnymi dietami – pora temu zapobiec. Zadanie więc by uporządkować wiedzę i zrozumieć w końcu co jest prawdą a co nie, bo każdy z nas przesiąka masą głupot na ten temat każdego dnia. Prawda jest taka, że nic nam nie pomoże na dobre, jeśli sami nie zrozumiemy o co w tym wszystkim chodzi. Moim zdaniem, bez odpowiedniej świadomości żywieniowej będziemy się jedynie miotać w tym bagnie informacji i wściekać się na siebie, że znów kolejna metoda nie działa….

Sam przez lata siąknąłem masą bzdetu na ten temat, ale przecież wystarczy przyjrzeć się naturze by zacząć pewne sprawy rozumieć. Jak natura działa? Jak zaprojektowała nasze organizmy i systemy trawienie oraz jakie pożywienie ona sama nam dostarcza? Gdy zaczniesz to analizować wkrótce okaże się, że przecież

“natura wychodzi nam na zdrowie”
– Jan Tabaka

Natura dostarcza to, co jest nam niezbędne. A wszystko to, co sami sobie tworzymy w fabrykach i manufakturach spożywczych to dodatki różne i cudaśne, których nasz organizm nie rozpoznaje i co powoduje nie tyle bunt naszych organów wewnętrznych co zaniechanie ich zdrowej funkcjonalności i zatruwaniem całego organizmu w konsekwencji. Wątroba się poci, nerki harują jak głupie żeby ten cały syf jaki dostarczamy oczyścić z organizmu, ale niestety jest to ponad ich siły. Nie mogą wydobyć niezbędnych nam (dla zdrowia) składników odżywczych, które zniszczyliśmy w procesie produkcji jedzenia (manufaktura, hydrolizy, chemiczne procesy i do tego nasze przesadne gotowanie, smażenie itd.) na tyle, że się okazuje że w jedzeniu jakie wkładamy w usta nie ma praktycznie nic pożywnego i niezbędnego dla ciała. A ponadto jest często głównie trucizną. Stąd cały wachlarz chorób, który rozwijamy przez lata.

Ok, nie trzeba być geniuszem by zauważyć to co, spostrzegła np. ekipa z National Geographic i National Institute on Aging, że najlepszym punktem wyjścia, aby zacząć rozumieć co jest dla nas dobre, a co nie, to przeanalizowanie jak ludzie jedzą i żyją na całym świecie i poszukać swoistego ‘mistrza’ – tj. najzdrowszą i najdłużej żyjącą nację na świecie i porównać ją do najbardziej chorowitych nacji krajów wysoko-rozwiniętych. Pod jakim względem się ich diety i styl życia różnią? Chyba nie trudno się domyślić…

Sam, wraz z ostatnimi licznymi podróżami, miałem przyjemność nie tylko zwiedzić wiele krajów europejskich – zwłaszcza śródziemnomorskich i skandynawskich, które uchodzą za najzdrowsze w skali Europy – ale także przyglądać się stylowi życia oraz diecie np. najdłużej żyjącej i najzdrowszej nacji na świecie (np. Sardyńczykom) oraz dla kontrastu wglądnąć dogłębnie w lifestyle  mieszkańców stanu Zachodnia Wirginia, USA, czy Szkocji, gdzie owa ludność należy do jednej z najbardziej otyłych nacji na świecie, borykająca się z ogromem współczesnych chorób i problemów zdrowotnymi. Tutaj załączam filmik z prezentacji dla TED z wnioskami z tych badań, które sam miałem okazję zweryfikować – polecam ją obejrzeć (napisy polskie można włączyć klikając w ‘Subtitles’ >> ‘Polish’), bo wnioski są niezmiernie interesujące, a jak coś z tego wyciągniecie i zastosujecie choć niektóre z nich w swoim życiu, to dodacie sobie ładnych parę lat zdrowia 🙂 Filmik poniżej (jeśli filmik się nie wyświetla, tu link: http://www.ted.com/talks/dan_buettner_how_to_live_to_be_100.html ):

Tak więc aby cieszyć się nie tyle dłuższym ale i zdrowszym życiem, to radzę zaczerpnąć inspirację od Sardyńczyków i mieszkańców Okinawy oraz w efekcie przemyśleć swój styl życia oraz dietę i zastanowić się czy nie można ich poprawić – nie mówię o totalnej zmianie, a o ‘Małych kroczkach’, które są bardziej efektywne przy wprowadzaniu zmian na dobre. Natura daje odpowiedź – my ją znamy – lecz wciąż nic z tym nie robimy. Więc zamiast wydawać fortuny na proszki, piguły ‘cud’, plastry odchudzające… cuda-nie-wida, operacje i zabiegi odchudzające zacznijmy myśleć i czerpmy inspiracje z natury. Ale o tym konkretniej w kolejnym poście, bo nikt nie lubi długich postów 🙂

cdn.

Żyj aktywnie i świadomie!
Janek

Żywienie: dieta, kalorie, balans energetyczny, otyłość, spalanie, mity…

Krótko i prosto o podstawach odżywiania się i spalaniu energii. Mity też jakieś padną… 😛Pożywienie

Po co jest Energia?

Aby podtrzymać podstawowe funkcje życiowe człowieka oraz móc wykonać dodatkową ‘pracę’ (wysiłek umysłowy, ćwiczenia fizyczne…).

Co to są kalorie i w czym kumulowana jest energia?

Jedna kaloria jest to taka ilość energii, jaka jest potrzebna do ogrzania 1grama wody o 1 stopień Celcjusza. Nudy – co z tego i jak to ma się do człowieka? 🙂 OK –  wyobraźmy sobie teraz siebie jako wielki zbiornik wody (bo składamy się w znacznej większości z wody – parędziesiąt kg istnej wody 🙂 ). Ta woda musi mieć cały czas temperaturę ok. 37st. C. Wtedy zdaje się jasne, że np. aby cały dzień utrzymać takę temperaturę (przebywając w otoczeniu chłodniejszym niż 37st. C), potrzebujemy pewną ilość tych kalorii (tj. ‘paczkę’ energii). Im chłodniejsze otoczenie, w którym przebywamy, tym więcej kalorii potrzebujemy. Energia jest potrzebna także do wykonania pracy – np. pracy mięśni podczas ruchu, czy pracę organów wewnętrznych, mózgu. Czyli na wszelkie podstawowe procesy życiowe (utrzymanie temp. oraz trawienie, oddychanie, bicie serca itd.), a także ruch, czy dodatkowe aktywności (np. procesy myślowe) potrzebujemy jeszcze więcej energii.

Energię pozyskujemy wraz z pożywieniem. Organizm wraz z każdym pożywieniem odbudowuje i nadbudowuje zapasy energii, kumulując ją w postaci tłuszczów (oraz w mniejszych ilościach: glikogenu, białek w mięśniach, cukru we krwi), aby móc ją wykorzystać w przyszłości. Wraz z zapotrzebowaniem energii na ‘potrzeby bieżące’ oraz dodatkowy wysiłek fizyczny, psychiczny energia ta jest uwalniana i spalana w tkankach, np. w mięśniach.

Czemu tyjemy?

Warto zrozumieć w końcu skąd biorą się nasze ‘skoki wagi’.

Każdy z nas w ciągu dnia zużywa różną ilość energii. Wydatek energetyczny powinien się pokrywać z ilością energii dostarczanej organizmowi. Konkretnie mówiąc: jeśli doprowadzamy organizmowi więcej kalorii (energii) niż zużywamy, to tyjemy. Jeśli bilans jest ujemny – tj. więcej energii wydatkujemy niż przyjmujemy, to zaczynamy tracić na wadze. Jeśli natomiast balans jest zachowany (np. na przestrzeni tygodni) to waga pozostaje bez zmian.

Jedyną przyczyną, czemu przybywa lub ubywa nam kilogramów jest niezachowanie właściwego balansu energetycznego!
– Jan Tabaka 🙂

Pomijam tu wpływ np. chorej tarczycy.

Czas na jakiś mit… 🙂

…nie jest zatem prawdą, że przyczyna naszej otyłości leży w genach. Toż to zabobon! 🙂 Jeśli nie rozumiemy czegoś, to najlepiej zrzucić winę na ‘coś niewidocznego’ 😛

Dowód: Największa otyłość występuje na Hawajach, gdzie cierpiących na nią jest ok. 70% mieszkańców i wielu z nich tłumaczy się, że to przez ‘złowrogie geny’ :), ale gdyby się cofnąć wiele pokoleń wstecz, to wcale nie ujrzymy otyłych Hawajczyków. Na żadnych starych zdjęciach, malowidłach, czy w księgach nie ma niczego :), ani śladu mieszkańców Hawajów cierpiących na nadwagę lub otyłość (a jeśli by jej przyczyną były geny, to otyłych Hawajczyków powinno być więcej niż dziś, no nie? A nie ma ich wcale…) Czyli to nie geny… 🙂

Kiedyś, a dziś…

Przyroda zmusiła organizm ludzki (i wiele innych zwierząt) do przystosowania się w taki sposób, aby podczas jedzenia pozyskiwał nie tylko tyle energii ile w danej chwili potrzebuje, ale aby umiał jej ‘nadmiar’ gromadzić jako zapas na poczet przyszłego wydatku energetycznego oraz aby uodpornić się na ‘chude lata’ – wielodniowy brak dostępu do pożywienia. W ten sposób np. ‘szablonowy’ człowiek (dla którego ustala się powszechne normy żywieniowe – mężczyzna ok. 70kg, 174cm 19-49lat) nosi w sobie takie pokłady energii, aby móc przetrwać ‘czasu kryzysu’ – tj. do 40dni bez jedzenia  – ok 0,75mln Dżuli, czyli ok 133 000 kcal (jest to spora ilość – tyle energi spożywamy blisko w dwa miesiące). Tak jak np. niedźwiedzie jesienią jedzą masę tłustych ryb, by móc stworzyć wystarczające zapasy energii aby przetrwać ‘martwy okres’ zimowy bez pożywienia.

Jednak stosunkowo niedawno (patrząc przez pryzmat historii ludzkości) nauczyliśmy się wytwarzać pożywienie oraz zapewniliśmy sobie regularny (każdego dnia – bez względu na pogodę, porę roku) dostęp do jedzenia (tj. zawartej w nim energii). Tak więc obecnie, gdy spożywamy wysokokaloryczne pożywienie nasz organizm stara się utworzyć możliwie spore zapasy energii, zakładając, że będziemy je niedługo potrzebować. Błąd – to się nazywa prawdziwy przekręt stulecia! 🙂 Czemu? Bo, co gorsza,

…wraz z ułatwionym dostępem do jedzenia i wzrostem kaloryczności produktów żywieniowych nastąpił znaczny spadek aktywności fizycznej
– Jan Tabaka 🙂

…w porównaniu do naszych przodków.

Ewolucja człowieka

Rezultat: ładujemy się ogromną ilością energii, którą nigdy nie zużyjemy! Dlatego stajemy się otyli, bo te kalorie są gromadzone w naszych organizmach i zanim je wykorzystamy to spożywamy kolejne ilości kalorii, i kolejne… coraz więcej i więcej, zapasy się nadbudowują, nadbudowują – bach, otyłość 🙂 Jednym słowem stajemy się wielkim magazynem energii, której nie zamierzamy wykorzystać.

Jeśli moglibyśmy zapewnić każdemu człowiekowi odpowiednią ilość składników odżywczych oraz aktywności fizycznej, nie za mało ani nie za dużo, zaleźlibyśmy najbezpieczniejszy sposób na zdrowie.
– Hippocrates (460-377 BC)

Dlatego, aby działać zgodnie z naturą powinniśmy starać się utrzymywać ten balans energetyczny – chyba że chcemy świadomie zmienić swoją wagę.

Żyj aktywnie… i świadomie 😛
Janek

PS zobaczymy do czego doprowadzi ta moja groteska cytatowa – może niedługo w wypracowaniach szkolnych zaczną pojawiać się ‘moje słowa’ 😛

Program zwiększania aktywności i wprowadzania zmian

Cały szkopuł mojego ‘programu zwiększenia aktywności’ nie polega na tym, że każę wszystkim od razu biegać po 10k trzy razy tygodniowo, pływac ileś tam basenów dziennie… itd. Istota mojej STRATEGII (planu, co praktycznie zawsze i dla każdego zadziała) to to, aby zacząć POWOLI ZMIENIAĆ NAWYKI NA BARDZIEJ AKTYWIZUJĄCE/ABSORBUJĄCE NAS FIZYCZNIE, sportowo, a wtedy ujzymy prawdziwie satysfakcjonujące rezultaty.

To, co nas kształtuje, to sposób w jaki żyjemy na co dzień.

To co jemy, pijemy i wykonujemy dzień-co-dzień ma największy wpływ na nasze zrdowie, a wcale nie to, że raz na miesiąc pójdziemy na siłownie, czy raz na jakiś czas odpuścimy sobie dodatkowego fast-food’a na poczet ciepłego rosołku, co dobry jest na wszystko 😉 – jeśli z dnia na dzień będziemy ‘źle’ się odżywiać, nie będziemy o siebie dbać w oparciu o standardowy ramik zajęć/plan dnia, to efekty mogą być raczej marne.

Dlatego ja jestem zwolennikiem wykonywania ‘małych kroczków’ (‘One Step At A Time’ – po kolei, skupiając się na jednej rzeczy na raz), bo to one przyniosą nam prawdziwe, satysfakcjonujące i długotrwałe efekty. Natomiast zbyt raptowne zmiany – np. od jutra nie jem słodyczy, ulubionej czekolady, czy rzucam palenie, picie kawy, zaczynam jeść tylko warzywa i owoce, kończę z ‘przekąskami’, zaczynam biegać po 10km dziennie, robić 50 brzuszków dziennie i tym-podobne-hasła cieszą się jednak bardzo niską skutecznością na dłuższą metę – wytrwać możemy w takich postanowieniach tydzień, może miesiąc, ale nie dłużej 😉 Zawsze możemy ponawiać ‘rzucanie hasła’ i w ten sposób cieszyć się, że znowu, po raz szesnasty rzucamy palenie 😛 Jak kto woli… Ja jednak proponuję rozwiązanie, które jest optymalne w stosunku nakładu czasu lub wysiłku do uzyskanych rezultatów (zalet aktywności fizycznej, o których mowa tutaj) – efekt ‘małych kroczków’. Przy tej zasadzie jak najbardziej sprawdza się też zależność, którą opisywał Tony Robbins – o potrzebie dokonywania klaryfikacji i doprecyzowywania własnych celów:

Where focus goes, Energy flows.
– Tony Robbins

Gdy się skupimy na jednym, konkretnym celu, to energia z nas aż sama emanuje, wydobywa się by ten cel zrealizować 🙂 Ciężko się przecież skupić na wszystkim ‘na raz’  – na wszystkim oznacza wtedy na niczym. Wiadomo, że ta zasada opisana przez Tony’ego jest szczególnie przydatna i powszechnie stosowana przy czytaniu książki, nauce języka, sprzątaniu domu, zakładaniu firmy …, skupiając się po kolei na poszczególnych ‘puzzlach większego projektu’ (typu: podrozdział/dane zagadnienie z gramatyki/REGON itp.) Z tej zasady będę również korzystał w celu stopniowej zmiany naszych nawyków, która przyczyni się do wypracowania wymarzonej wagi, kondycji, zdrowia itd., przy jednoczesnym osiągnięciu zadowolenia (a nie myśleniu, że się katujemy rygorystyczną dietą, nic nam nie wolno itd. 🙂 )

Wiadomo, że praktycznie nikt nie lubi całkowitego rezygnowania z przyjemności typu jedzenie lodów, słodyczy, przekąsek nocnych 🙂 itd. Ale gdy zaczniemy od zmiany podejścia, nastawienia (bo nie chcę mieć dziurawych zębów i cukrzycy itd.) i jak stopniowo zaczniemy ograniczać np. nasze jedzenie słodyczy ‘na potęgę’, to sami dojdziemy do wniosku, że zadanie to jest wykonalne, jednocześnie nie rezygnując całkowicie z tych przyjemności (np. pozwolić sobie raz, dwa razy w tygodniu na coś słodkiego). Wtedy trwanie w takim nawyku jest dużo łatwiejsze i bardziej skuteczne (czego potwierdzeniem sa nie tylko liczne badania naukowe ale i samo życie 🙂 – sami po sobie widzimy, że jest to prawda).

Wniosek: Wprowadzać zmiany stopniowo (jak zwykle zasada Pareto 🙂 – 20% wszystkich zmian, które wygeneruje dla nas 80% korzyści), skupiając się na każdym z elementów (tj. puzzli naszego projektu ‘kondycyjno-zdrowotnego’) z osobna, by osiągnąć ‘pełen sukces’, tj. wyrażony tez zadowoleniem.

Zachęcam do stosowania tej metody i czerpania zadowolenia ze zmian 🙂

Żyj aktywnie 🙂
Janek

_________________________________

PS komentarze tym razem też mile widziane 😛