Ile czasu mam ćwiczyć? Ile jest ‘akurat’?

W tym poście chcę Wam sprostować i wyjaśnić pewne rekomendacje, zalecenia ogólne co do czasu i intensywności ćwiczeń, z jakimi się już mogliście spotkać.

Jaka to średnio/mocno-intensywna aktywność ?

Średnio-intensywna: taka aktywność, która podnosi nam bicie serca do takiego poziomu, że robi nam się cieplej, musimy oddychać głębiej, mocniej ale jeszcze jesteśmy w stanie prowadzić rozmowę (z przerwami na łapanie tchu, ale móc jeszcze prowadzić rozmowę) w trakcie takiego wysiłku (np. szybszy marsz, spokojna jazda rowerem, dość intensywne prace w ogródku, trucht, spokojne pływanie itp.)

– Mocno-intensywna: taka, przy której prowadzenie rozmowy jest znacznie utrudnione (tj. zaczyna nam brakować tchu, a nie że nie mamy do kogo gadać 😛 ) lub wręcz niemożliwe. Może to być bardzo szybki marsz/chód, szybka i dynamiczna jazda rowerem, szybszy bieg, odkręcanie dwustu słoików na czas 😉 , szybkie wchodzenie po schodach, wbieganie pod górę w lasku, intensywne ćwiczenia z ciężarami na siłowni itp.

Serce powinno bić w okolicach strefy ‘cardio’ (CardioVascular – czyli strefa ćwiczeń aerobowych), czyli ok 55-90% naszego maksymalnego tętna (max HR). Dla większości osób będzie to około 130-175uderzeń na minutę (+/- 10ud/min zależnie od wieku, wydolności itp.; możecie zliczać puls z tętnicy np. z nadgarstka, szyi). Przy takim rytmie serca jesteśmy na dobrej drodze ku ogólnemu utrzymaniu dobrego zdrowia lub jego poprawie oraz zapobiegnięciu przewlekłych chorób krążenia (bardziej szczegółowa lista tutaj) – te 20-30min to takie minimum, które powinniśmy wykonać, by się móc cieszyć zdrowiem na dłużej.

Serce musi nam przez te 20-30 min bić podwyższonym i nieprzerwanym rytmem (przez cały ten czas podwyższonym – bez przerw, ‘odpoczynku’). Zatem nie chodzi to o dodawanie wielu parędziesięcio-sekundowych aktywności typu: wieszanie prania, wejscie po schodach na pierwsze piętro, odkręcania dwóch słoików a potem rozrywania opakowania płatków śniadaniowych 😛 itd. oraz nie liczymy tu także sytuacji, w których podwyższone bicie serca wywołane stresem podczas bezruchu (np. pisanie egzaminu, stanie pod drzewem w trakcie burzy, korek uliczny… 😛 ).

Tylko tyle? 3-5razy w tygodniu po 30min dziennie i już?


Tak. Jak widziecie – nie jest to coś ‘nie do osiągnięcia’, bo wystarczy, że będziemy dojeżdżali do pracy rowerem 2-3razy tygodniowo, do tego czasem chodzili pieszo po zakupy lub do znajomych  lub na szybsze spacery/jogging z psem oraz poza tym w weekend wybierzemy się na ‘aktywną’ wycieczkę w góry, szybki spacer, basen, wrotki z dziećmi, pogramy w tenisa, badminton’a, ‘w nogę’ itd.

Oczywiście nie oznacza to, że wykraczanie poza te ramy czasowe nam zaszkodzi – im więcej tym w zasadzie lepiej. ‘W zasadzie’, bo jest pewna granica. Gdy będziemy np. intensywnie trenowali jakiś sport, NIEprzeznaczając chociaż jednego dnia tygodniowo na odpoczynek (bez mocnej aktywności) i w ten sposób zauważymy, że ‘forma’ nam spada z każdym tygodniem, to może być oznaką, że się ‘przetrenowujemy’. Ale jest to praktycznie nie do osiągnięcia przez zwykłego śmiertelnika-niesportowca 🙂

Taka ciekawostka – te rekomendacje były jeszcze parę lat temu ‘wyższe’, ale że ogól ludzi się do nich nie stosował (zaledwie 5% społeczeństwa wykonuje te 3x30min), dlatego ACSM je co raz to obniża aby ludzie realizowali chociaż to ‘niezbędne minimum’, które znacząco poprawia zdrowie, czy też inaczej: którego BRAK nam po prostu potwornie szkodzi.

Ja zachęcam mimo wszystko do takiego zwiększania aktywności fizycznej, abyśmy się fajnie czuli we własnym ciele (conajmniej realizując te minimum) – dla jednego jest to 5godz. tygodniowo, a drugi dopiero przy 20godz./tyg. utrzymuje/buduje swoją wymarzoną sylwetkę/muskulaturę, zrzuca kilogramy itp.

Pamiętajcie, że to ‘cardio’ najlepszy wpływ ma na nasze zdrowie, więc jeśli nam na nim zależy, to powinniśmy znaleźć chociaż te pare godzin w tygodniu na dłuższą i intensywniejszą aktywność fizyczną, ale to już od Was zależy 🙂

Żyj aktywnie i świadomie 🙂
Janek

Żywienie: dieta, kalorie, balans energetyczny, otyłość, spalanie, mity…

Krótko i prosto o podstawach odżywiania się i spalaniu energii. Mity też jakieś padną… 😛Pożywienie

Po co jest Energia?

Aby podtrzymać podstawowe funkcje życiowe człowieka oraz móc wykonać dodatkową ‘pracę’ (wysiłek umysłowy, ćwiczenia fizyczne…).

Co to są kalorie i w czym kumulowana jest energia?

Jedna kaloria jest to taka ilość energii, jaka jest potrzebna do ogrzania 1grama wody o 1 stopień Celcjusza. Nudy – co z tego i jak to ma się do człowieka? 🙂 OK –  wyobraźmy sobie teraz siebie jako wielki zbiornik wody (bo składamy się w znacznej większości z wody – parędziesiąt kg istnej wody 🙂 ). Ta woda musi mieć cały czas temperaturę ok. 37st. C. Wtedy zdaje się jasne, że np. aby cały dzień utrzymać takę temperaturę (przebywając w otoczeniu chłodniejszym niż 37st. C), potrzebujemy pewną ilość tych kalorii (tj. ‘paczkę’ energii). Im chłodniejsze otoczenie, w którym przebywamy, tym więcej kalorii potrzebujemy. Energia jest potrzebna także do wykonania pracy – np. pracy mięśni podczas ruchu, czy pracę organów wewnętrznych, mózgu. Czyli na wszelkie podstawowe procesy życiowe (utrzymanie temp. oraz trawienie, oddychanie, bicie serca itd.), a także ruch, czy dodatkowe aktywności (np. procesy myślowe) potrzebujemy jeszcze więcej energii.

Energię pozyskujemy wraz z pożywieniem. Organizm wraz z każdym pożywieniem odbudowuje i nadbudowuje zapasy energii, kumulując ją w postaci tłuszczów (oraz w mniejszych ilościach: glikogenu, białek w mięśniach, cukru we krwi), aby móc ją wykorzystać w przyszłości. Wraz z zapotrzebowaniem energii na ‘potrzeby bieżące’ oraz dodatkowy wysiłek fizyczny, psychiczny energia ta jest uwalniana i spalana w tkankach, np. w mięśniach.

Czemu tyjemy?

Warto zrozumieć w końcu skąd biorą się nasze ‘skoki wagi’.

Każdy z nas w ciągu dnia zużywa różną ilość energii. Wydatek energetyczny powinien się pokrywać z ilością energii dostarczanej organizmowi. Konkretnie mówiąc: jeśli doprowadzamy organizmowi więcej kalorii (energii) niż zużywamy, to tyjemy. Jeśli bilans jest ujemny – tj. więcej energii wydatkujemy niż przyjmujemy, to zaczynamy tracić na wadze. Jeśli natomiast balans jest zachowany (np. na przestrzeni tygodni) to waga pozostaje bez zmian.

Jedyną przyczyną, czemu przybywa lub ubywa nam kilogramów jest niezachowanie właściwego balansu energetycznego!
– Jan Tabaka 🙂

Pomijam tu wpływ np. chorej tarczycy.

Czas na jakiś mit… 🙂

…nie jest zatem prawdą, że przyczyna naszej otyłości leży w genach. Toż to zabobon! 🙂 Jeśli nie rozumiemy czegoś, to najlepiej zrzucić winę na ‘coś niewidocznego’ 😛

Dowód: Największa otyłość występuje na Hawajach, gdzie cierpiących na nią jest ok. 70% mieszkańców i wielu z nich tłumaczy się, że to przez ‘złowrogie geny’ :), ale gdyby się cofnąć wiele pokoleń wstecz, to wcale nie ujrzymy otyłych Hawajczyków. Na żadnych starych zdjęciach, malowidłach, czy w księgach nie ma niczego :), ani śladu mieszkańców Hawajów cierpiących na nadwagę lub otyłość (a jeśli by jej przyczyną były geny, to otyłych Hawajczyków powinno być więcej niż dziś, no nie? A nie ma ich wcale…) Czyli to nie geny… 🙂

Kiedyś, a dziś…

Przyroda zmusiła organizm ludzki (i wiele innych zwierząt) do przystosowania się w taki sposób, aby podczas jedzenia pozyskiwał nie tylko tyle energii ile w danej chwili potrzebuje, ale aby umiał jej ‘nadmiar’ gromadzić jako zapas na poczet przyszłego wydatku energetycznego oraz aby uodpornić się na ‘chude lata’ – wielodniowy brak dostępu do pożywienia. W ten sposób np. ‘szablonowy’ człowiek (dla którego ustala się powszechne normy żywieniowe – mężczyzna ok. 70kg, 174cm 19-49lat) nosi w sobie takie pokłady energii, aby móc przetrwać ‘czasu kryzysu’ – tj. do 40dni bez jedzenia  – ok 0,75mln Dżuli, czyli ok 133 000 kcal (jest to spora ilość – tyle energi spożywamy blisko w dwa miesiące). Tak jak np. niedźwiedzie jesienią jedzą masę tłustych ryb, by móc stworzyć wystarczające zapasy energii aby przetrwać ‘martwy okres’ zimowy bez pożywienia.

Jednak stosunkowo niedawno (patrząc przez pryzmat historii ludzkości) nauczyliśmy się wytwarzać pożywienie oraz zapewniliśmy sobie regularny (każdego dnia – bez względu na pogodę, porę roku) dostęp do jedzenia (tj. zawartej w nim energii). Tak więc obecnie, gdy spożywamy wysokokaloryczne pożywienie nasz organizm stara się utworzyć możliwie spore zapasy energii, zakładając, że będziemy je niedługo potrzebować. Błąd – to się nazywa prawdziwy przekręt stulecia! 🙂 Czemu? Bo, co gorsza,

…wraz z ułatwionym dostępem do jedzenia i wzrostem kaloryczności produktów żywieniowych nastąpił znaczny spadek aktywności fizycznej
– Jan Tabaka 🙂

…w porównaniu do naszych przodków.

Ewolucja człowieka

Rezultat: ładujemy się ogromną ilością energii, którą nigdy nie zużyjemy! Dlatego stajemy się otyli, bo te kalorie są gromadzone w naszych organizmach i zanim je wykorzystamy to spożywamy kolejne ilości kalorii, i kolejne… coraz więcej i więcej, zapasy się nadbudowują, nadbudowują – bach, otyłość 🙂 Jednym słowem stajemy się wielkim magazynem energii, której nie zamierzamy wykorzystać.

Jeśli moglibyśmy zapewnić każdemu człowiekowi odpowiednią ilość składników odżywczych oraz aktywności fizycznej, nie za mało ani nie za dużo, zaleźlibyśmy najbezpieczniejszy sposób na zdrowie.
– Hippocrates (460-377 BC)

Dlatego, aby działać zgodnie z naturą powinniśmy starać się utrzymywać ten balans energetyczny – chyba że chcemy świadomie zmienić swoją wagę.

Żyj aktywnie… i świadomie 😛
Janek

PS zobaczymy do czego doprowadzi ta moja groteska cytatowa – może niedługo w wypracowaniach szkolnych zaczną pojawiać się ‘moje słowa’ 😛